Opublikowano w wersji oryginalnej 13 listopada 2021 r. przez P. Jakubowskiego na stronie internetowej Naturics.

(Epilog do książki Piotra Jakubowskiego "Nasza iluzoryczna fizyka", z 2014 roku; oryginał książki do sprawdzenia online: https://naturics.info/naturics-online-books/)

Zastanówmy się krótko nad naszymi nadziejami i obawami dotyczącymi najbliższej przyszłości.

Sto lat temu na świecie żyło około miliarda ludzi. Obecnie jest nas ponad siedem miliardów (w roku 2024 ponad osiem milliardów). Jeśli wierzyć większości doniesień medialnych, nasza przyszłość wygląda ponuro i rozpaczliwie. Istnieje duży problem ze sposobem, w jaki dziś żyjemy. Niektórzy twierdzą, że "pożyczamy" planetę od naszych wnuków, jeśli będziemy kontynuować ten styl. Rdzenni Amerykanie kiedyś bardzo trafnie opisali naszą globalną sytuację: "Dopiero gdy ostatnie drzewo zostanie ścięte, a ostatnia rzeka zatruta, zrozumieją, że nie mogą jeść pieniędzy".

W tym kontekście istnieje wiele pytań bez odpowiedzi. Jakie są nasze obowiązki i zobowiązania wobec przyszłych pokoleń, co jesteśmy im winni, co jesteśmy winni przyszłości? Pierwszą, być może wciąż naiwną, odpowiedzią jest to, że wszyscy mamy obowiązek być dobrym "nauczycielem" dla następnych pokoleń. Musimy nauczyć ich właściwych podstawowych wartości. Ale skąd możemy wiedzieć, że to, co robimy teraz, będzie miało pozytywny wpływ na przyszłość?

Myślę, że musimy ponownie zaufać Naturze i użyć tego samego nowego paradygmatu, który, jak pokazaliśmy w tej książce, opisuje naszą przeszłość i naszą obecną sytuację na Ziemi znacznie lepiej niż jakikolwiek inny pogląd do tej pory. Po pierwsze, możemy uznać rodzaj super-człowieczeństwa za kolejny krok w naszej biologicznej i społecznej ewolucji, umożliwiający nam wykorzystanie kwantów naszego "supermózgu" do rozwiązywania naszych przyszłych globalnych problemów.

Dla przykładu, zacznijmy od następującej "definicji" super-człowieczeństwa (cytowanej z książki Lynn Margulis i Doriona Sagana, "What is life?", University of California Press, 1995, str. 235). "Nadludzkość nie jest ani prostym zbiorem ludzi, ani też agregatem ludzi i ich urządzeń. Rurociągi, tunele, rury wodne, linie elektryczne, szyby wentylacyjne, rury gazowe, systemy klimatyzacyjne, szyby windowe, linie telefoniczne, kable światłowodowe i inne połączenia zamykają ludzi w szybko rosnącej sieci. Sposób, w jaki zachowuje się nadludzkość, jest częściowo wynikiem niezliczonych i nieodpowiedzialnych decyzji ekonomicznych podejmowanych przez ludzi - indywidualnie i grupowo - w kontekście coraz bardziej planetarnego kapitalizmu. "Problem z pieniędzmi", mówi postać w niedawnym filmie, "polega na tym, że zmuszają nas do robienia rzeczy, których nie chcemy robić"... Niezależnie od tego, czy jesteśmy świadomi tendencji nadludzkości, jednostki nie powinny być zaskoczone, gdy całość planetarnej ludzkości wykazuje nieoczekiwane, wyłaniające się pozornie celowe zachowania. Jeśli bezmyślne bakterie połączyły się w spójne protisty, które sklonowały się i przekształciły w cywilizację w toku ewolucji, jaki spektakl wyłoni się z istot ludzkich w globalnej agregacji? Zaprzeczanie istnieniu nadludzkości poprzez twierdzenie, że jest ona jedynie sumą ludzkich działań, jest jak twierdzenie, że ludzie są jedynie sumą mikrobów i komórek tworzących ich ciała".

Następnie musimy jednak zdać sobie sprawę, że zgodnie z naszym nowym paradygmatem taka nadludzkość musi być również rozumiana jako byt skwantyfikowany. I tu właśnie dotykamy naprawdę poważnego problemu naszego obecnego sposobu życia. Czym jest kwant nadludzkości? Czym w ogóle jest kwant ludzkiego życia? Odpowiedź wydaje się prosta: jest to rodzina, związek ojca, matki i co najmniej dwójki dzieci, które żyją zdrowo i wystarczająco długo, aby urodzić i dobrze wykształcić następne pokolenie, i następne, i tak dalej, które są w stanie samodzielnie podejmować dobre decyzje dotyczące swojego życia i przyszłości. Jeśli nie zdołamy powrócić do dawnej rutyny takiego "kwantu życia rodzinnego" (ale bez błędów przeszłości, takich jak "despotyczni" lub, z drugiej strony, "zbyt dobrotliwi" rodzice), możemy zapomnieć o wszelkich dalszych próbach stworzenia zdrowego i dostatniego fundamentu dla życia następnych pokoleń na naszej planecie.

Pierwszym wykonalnym krokiem, moim zdaniem, mogłoby być porównywanie narodów obecnego świata nie według liczby ich obywateli, a według liczby zdrowych rodzin żyjących w danym narodzie czy kraju. Wtedy od razu zobaczylibyśmy na przykład, że ani idea jednego dziecka, ani idea tak wielu dzieci, jak to tylko możliwe, nie poprowadzi nas właściwą drogą w przyszłość.

Nie możemy zrzucić odpowiedzialności za nasze działania na Naturę, ale możemy nauczyć się od niej jeszcze więcej niż wcześniej, znacznie więcej.