Z1-Pl. Harald Welzer, “Nekrolog dla samego siebie”

Opublikowano w wersji oryginalnej 15 listopada 2021 r. przez P. Jakubowskiego na stronie internetowej Naturics.

(Listę poprzednich książek opatrzonych przypisami Piotra Jakubowskiego można znaleźć tutaj)

Poniżej znajdują się trzy fragmenty najnowszej książki Haralda Welzera "Nachruf auf mich selbst" (S. Fischer Verlag, 2021). Mój komentarz (kolor zielony) dotyczy głównie fragmentów cytatów zaznaczonych na niebiesko.

"Pan Ochs się boi

... Ale jeszcze raz: gdzie jest antagonizm? Jest on zakorzeniony w prostym fakcie, że jesteśmy istotami śmiertelnymi i w niefortunnym przypadku katastrofy umrzemy, nawet jeśli do tego momentu zrobiliśmy wszystko dobrze - poszliśmy do szkoły, zdobyliśmy wykształcenie, przekazaliśmy darowiznę na rzecz Greenpeace i zawsze staraliśmy się dobrze wyglądać. Nic z tego nie przyda się, jeśli coś się wydarzy. Katastrofa jest najgorszym scenariuszem Oświecenia, ponieważ dopiero gdy do niej dojdzie, zdajemy sobie sprawę, co dobrego może nam przynieść cała nasza wiedza i umiejętności rozwiązywania problemów. Jeśli masz szczęście, to wiele, jeśli masz pecha, to nic. ... Katastrof nie da się wyeliminować.

... Oznacza to, że w przeciwieństwie do wydarzeń fizycznych, wydarzenia społeczne, a przede wszystkim ich wyniki, nie mogą być rozumiane przyczynowo, a jedynie w kontekście relacji międzyludzkich. Mają one miejsce w czasie, dynamizują się lub zwalniają, eskalują lub zrywają. I właśnie w tym momencie wracam do początku książki: że działania takich sieci relacji mogą obrać zły kierunek i - być może nawet w najlepszych intencjach - stać się autodestrukcyjne. ...

Dla prawdziwie oświeconego podejścia do świata, 250 lat po Kancie, sensowne byłoby uznanie, że obok postępu pojmowanego jako wieczny, istnieje również jego przeciwieństwo - regres - lub unieważnienie, a mianowicie katastrofa, pęknięcie cywilizacji. Pogodzenie się z tym jest warunkiem koniecznym do rozpoznania i poradzenia sobie z głównym problemem XXI wieku i jego licznymi problemami pobocznymi:

globalnym ociepleniem, masową ucieczką i migracją, wymieraniem gatunków, pandemiami i wszystkim innym, co frywolnie określa się mianem "kryzysu". ... Wszystko to można opisać jako "złożone" i "nieodgadnione" tylko wtedy, gdy nie ma się pojęcia skończoności. I odwrotnie, z punktu widzenia skończoności, wszystko, co toczy się w kierunku ludzi jako katastrofa spowodowana przez nich samych w XXI wieku, staje się całkiem łatwe do zrozumienia. A więc: co jeśli nam się nie uda?"

Komentarz P.J.: Doświadczamy właśnie takiego przełomu cywilizacyjnego, który nastąpił około 1989 r. Nie jest to ludzka data, lecz "kosmiczna" data, która została wyznaczona w długim łańcuchu Uniwersalnej Skali Czasu Kosmicznej Hierarchii Układu Słonecznego od czasu uformowania się Układu Słonecznego. Wydarzenia, które obserwowaliśmy i byliśmy świadkami, w które my, ludzie, byliśmy wewnętrznie zaangażowani, takie jak upadek Związku Radzieckiego, są wydarzeniami, które powstały w wyniku fluktuacji w dostawach energii kosmicznej na Ziemię, a nie były kontrolowane przez jakiekolwiek tajne grupy władzy. Mordercza Cywilizacja Średniowieczna w końcu dobiegła końca, podobnie jak pięć tak zwanych "Wielkich Cywilizacji Współczesnej Ludzkości" przed nią; patrz artykuł "Nasza Pierwsza Globalna Cywilizacja".

"Nie można negocjować z Naturą

... W trakcie pandemii koronawirusa zdano sobie sprawę, że nie można negocjować ani radzić sobie z wirusem. Nie można negocjować z naturalnymi warunkami ludzkiego stylu życia w ogóle - utrzymanie średniej temperatury umożliwiającej życie i nienaruszonej biosfery nie podlega negocjacjom. ... Dlatego wszystkie wysiłki zmierzające do wynegocjowania międzynarodowych traktatów klimatycznych, które są następnie wdrażane na szczeblu krajowym poprzez próby zrównoważenia interesów gospodarczych, politycznych i społecznych z interesami ekologicznymi, są irracjonalne i do pewnego stopnia dziecinne. ... Od razu widać, że tego rodzaju polityka klimatyczna to nic innego jak antropomorfizm, który myśli, że jest polityką. Dziecinne bzdury.

Po półwieczu ruchu ekologicznego nadszedł czas, aby dorosnąć, pożegnać się z pojęciem radzenia sobie i wziąć pod uwagę informacje zwrotne z Ziemi i systemu klimatycznego, o których ciągle nam się mówi.

Fikcja ciągłego postępu poprzez ciągłą kontynuację musi zostać obalona przez kulturę, która nauczy się zatrzymywać. Dorastanie to proces uczenia się, że nie możesz mieć wszystkiego, co kiedyś myślałeś, że możesz mieć. ...

Czas eksternalizacji kosztów naszego życia na inne przestrzenie i inne czasy dobiegł końca, problemy stały się na to zbyt obecne. Nie ma pozycji widza, z której można oglądać scenariusze końca czasów i dnia zagłady z przytulnym, niesamowitym uczuciem, nadszedł czas na rzeczywistość. Teraz."

Komentarz P.J.: zobacz artykuły "Dlaczego ochrona środowiska jest konieczna, ale ochrona klimatu jest niemożliwa" i "Jak Mars wpływa na naszą pogodę".

"Nowa

... Zdolność do naturalnego działania obejmuje możliwość zrobienia czegoś złego - ale możesz zostać społecznie uwolniony od konsekwencji tego zła przez innych wybaczających błąd. Choć brzmi to banalnie, dla Arendt ma to kluczowe znaczenie, ponieważ jej zdaniem przebaczenie jest rdzeniem wolności ... W teorii Arendt przebaczenie jest z kolei powiązane ze zdolnością do obiecywania, w której widzi najważniejszą zasadę organizującą ludzkie sprawy: Otwartość przyszłości, niepewność oczekiwań mogą być znoszone i zarządzane tylko przez ludzi składających sobie nawzajem obietnice - indywidualnie w formie deklaracji, a nawet umów, społecznie i kulturowo poprzez szeroką gamę form, od wypełniania obowiązków po przyjmowanie odpowiedzialności. "Zdolność do składania i dotrzymywania obietnic", pisze Arendt, ma "nieodłączną moc zabezpieczania przyszłości".

Rzeczywiście, ludzkie społeczeństwa, a w szczególności nowoczesne demokracje, opierają się na zaufaniu, a zaufanie to jest zawsze związane z faktem, że coś będzie tak samo niezawodne i stabilne w przyszłości, jak jest teraz, w teraźniejszości. Obietnice oznaczają zatem również odpowiedzialność, a tam, gdzie obietnica nie mogła zostać dotrzymana - z powodu zbiegów okoliczności, nieprzewidzianych wydarzeń, błędów itp. ... W tym sensie ludzie nigdy nie są rozumiani jako indywidualne istoty, ale zawsze są ze sobą powiązani w swojej mowie i działaniach i są raczej elastyczni niż zdeterminowani w odniesieniu do konsekwencji swoich działań. ...

Komentarz P.J.: patrz artykuł "Diagnoza choroby naszej światowej społeczności".

Jest to okres między narodzinami a śmiercią, w którym ludzie - w przeciwieństwie do innych zwierząt - nie są uwięzieni w z góry określonym przebiegu wydarzeń i procesów, ale mogą działać i "rozpocząć coś nowego". ...

Każdy z nas został dodany do innych, dlatego każdy z nas może nadać biegowi wydarzeń inny kierunek dzięki naszej zdolności do działania. ...

Komentarz P.J.: patrz artykuły "Nasze dusze są naszym pochodzeniem", "Uczestniczyć w Filozofii Uniwersalnej" i "Stać się ambasadorem Nowej Wiedzy".

Możliwość rozpoczęcia jest warunkiem możliwości zatrzymania się, i tak jak narodziny i śmierć obejmują przestrzeń działania dla ludzkiego życia, zarówno możliwość rozpoczęcia, jak i możliwość zatrzymania się są warunkami ludzkiej wolności.

W tym sensie potrzebujemy modelu kulturowego, w którym piękno zaprzestania nabiera znaczenia niezbędnego dla kontynuacji projektu cywilizacyjnego. Jeszcze raz: ulepszanie, a nawet optymalizowanie procesów, które zmierzają w złym kierunku, pogarsza wszystko. Zatrzymanie jest konieczne, należy się go ponownie nauczyć jako ludzkiej techniki kulturowej. Żeby można było zacząć od nowa".

Komentarz P.J.: patrz artykuły "Nie ma prawd absolutnych" i "Fizyka w ślepym zaułku".

BV3-Pl. Większość obiektów Pasa Kuipera to trojańczyki Ciemnego Towarzysza Słońca

Opublikowano w wersji oryginalnej 7 listopada 2021 r. przez P. Jakubowskiego na stronie internetowej Naturics.

Misja kosmiczna NASA klasy Discovery o nazwie "Lucy" została pomyślnie wystrzelona 16 października 2021 roku. Jest to pierwsza w historii misja, której celem jest odwiedzanie, obserwowanie i, w miarę możliwości, badanie kosmicznych obiektów klasy Trojan. Tym razem są to trojańczyki Jowisza.

Wnętrze Układu Słonecznego jest jednak znacznie gęściej "zamieszkane" niż sugeruje powyższy diagram. W ciągu najbliższych 12 lat "Lucy" odwiedzi jedną asteroidę z pasa asteroid (zaznaczoną na biało poniżej) i siedem obiektów z dwóch grup trojańskich ("Trojanie"; w 2027 r. i "Grecy"; w 2033 r.; zaznaczone na zielono poniżej).

Chociaż w naszym Układzie Słonecznym znajduje się o wiele więcej obiektów poza planetami i księżycami, w rzeczywistości wciąż wiemy bardzo niewiele o ich pochodzeniu i właściwościach. Na przykład na stronie internetowej Instytutu Badań Planetarnych DLR czytamy o misji "Lucy": "Trojany Jowisza są uważane za stosunkowo niezmienione, prymitywne obiekty, które dzielą wiele właściwości z kometami. Pomimo dużego zainteresowania naukowego, natura trojanów nie jest jeszcze w pełni zrozumiała. Proces, który doprowadził do ich wychwycenia w punktach libracyjnych, również nie jest zrozumiały. ... Badając różnorodność tych obiektów, Lucy pomoże wyjaśnić fundamentalne pytania dotyczące formowania się Układu Słonecznego: Jaki był pierwotny stan mgławicy słonecznej? Jak powstały planety olbrzymy? Jakie są źródła materiału organicznego?"

Są to bardzo fundamentalne pytania, na które wciąż nie ma odpowiedzi. A odpowiedzi na nie są ważne dla nas wszystkich, ponieważ ci "dodatkowi" członkowie Układu Słonecznego mieli i nadal mają znaczący wpływ nie tylko na globalny klimat Ziemi, ale także na przebieg naszej przeszłej i przyszłej ewolucji.

Z nowych odkryć naszej Ujednoliconej Nauki wynika nasza kolejna propozycja obserwacyjna dla astrofizyków obserwacyjnych. Z Wenus-centrycznej struktury Układu Słonecznego (jak pokazano poniżej):

wynika następujące twierdzenie. "Ciemny Towarzysz" Słońca, rozdrobniona masa byłej gwiazdy Andrea, która nadal odgrywa decydującą dynamiczną rolę w naszym Układzie Słonecznym, również zgromadził tysiące małych ciał kosmicznych na swojej orbicie wokół środka masy całego Układu Słonecznego (w Wenus), zarówno 60 stopni przed obecną pozycją swojej masy jak i 60 stopni za tą pozycją, a także w innych punktach Lagrange'a (porównaj poniższy diagram).

Chociaż podążają one za "Ciemnym Towarzyszem" od kilku miliardów lat, nie wiedzieliśmy o ich istnieniu aż do 1992 roku, kiedy odkryto pierwszy tak zwany "obiekt trans-Neptunowy". Do 2015 roku odkryto ich tysiące (na poniższym obrazku żółta kropka oznacza nasze Słońce, J - Jowisza, S - Saturna, U - Urana, a N - Neptuna; rozproszona masa dawnej gwiazdy Andrea pokazana jest jako szara chmura).

Każdego roku odkrywanych jest tysiące takich obiektów.

Tylko tradycyjna nauka wciąż nie ma pojęcia, jaka jest ich rola. Dopiero nasze odkrycie prehistorii pierwotnego Słońca i gwiazdy Andrea nadaje sens istnieniu pasa Kuipera. Większość obiektów w tym pasie należy uznać za trojany masy "Ciemnego Towarzysza" Słońca. Warto przy okazji sprawdzić, czy centrum pary Pluton-Charon nie znajduje się w punkcie Lagrange'a L1.

BV2-Pl. Nasz księżyc ma małe dzieci

Opublikowano w wersji oryginalnej 7 listopada 2021 r. przez P. Jakubowskiego na stronie internetowej Naturics.

Jednym z najważniejszych odkryć Ujednliconej Nauki jest identyfikacja aktywnej roli pierwotnego Marsa w formowaniu naszego dużego Księżyca. Wydaje mi się dość oczywiste, że nie cała masa wyrzucona w wyniku zderzenia pierwotnego Marsa z pierwotną Ziemią mogła ponownie połączyć się w nowo powstały księżyc.

Niektóre fragmenty tej masy musiały pozostać. Dlatego moją drugą propozycją obserwacyjną (i obliczeniową) dla astrofizyki jest sprawdzenie, które z tak zwanych asteroid bliskich Ziemi, które znamy dzisiaj, mogą być pozostałościami tego procesu formowania się Księżyca.

W Wikipedii możemy przeczytać: "Pierwszą z tych niezwykłych mniejszych planet, która została odkryta, był Eros w kształcie hantla, numer 433, w 1898 roku". Różne programy przeszukujące niebo znalazły kilka podobnych obiektów. Podejrzewam, że wiele z nich to "małe dzieci" kolizji sprzed 3,5 miliarda lat. Przynajmniej ich orbity i gęstość masy (patrz Wikipedia: "Near-Earth asteroid" i "(433) Eros") są mocnymi argumentami za takim przypuszczeniem.

BV1-Pl: Kosmiczny taniec dwóch starych partnerów

Opublikowano w wersji oryginalnej 7 listopada 2021 r. przez P. Jakubowskiego na stronie internetowej Naturics.

(Nasza sugestia obserwacyjna nr 1; 20 października 2021 r.)

Słońce i Wenus mają co najmniej siedem miliardów lat. Uformowały się jednocześnie z pierwotnego obłoku Układu Słonecznego. Słońce zgromadziło w sobie większość masy pierwotnego obłoku. Jego młodszy brat, gwiazda Andrea, przyciągnął większość pozostałej masy. Pierwotne planety powstały z niewielkiej pozostałości masy pierwotnego obłoku. To, co spadło do centrum masy całego układu w ciągu kolejnych miliardów lat, uformowało się w jedną z tych pierwotnych planet, Wenus. Oznacza to, że w rzeczywistości nasz Układ Słoneczny to nie Wenus "tańcząca" wokół Słońca, ale Słońce "tańczące" wokół Wenus. Wszystko to wiemy z naszej prehistorii Układu Słonecznego.

Przedstawiłem kilka argumentów na korzyść dokładności tej prehistorii w moich książkach, a także w poprzednich artykułach tego bloga. Niemniej jednak, głębsza potrzeba bezpośredniej obserwacji tego "tańca" na "własne oczy" nadal pozostaje niespełniona, nieprawdaż? Czy taka obserwacja jest możliwa? Tak, jest to możliwe i omówimy to poniżej. Już 20 lat temu, kiedy po raz pierwszy opisałem taką możliwość, istniało wiele programów animujących ruch planet naszego Układu Słonecznego. Używałem wówczas jednego z nich na moim komputerze. Jego idea była następująca.

Jeśli Słońce znajdowałoby się w środku masy, moglibyśmy widzieć je rok po roku w tym samym punkcie tła gwiezdnego (tzw. gwiazdy stałe), a Wenus pojawiałaby się dość regularnie z okresem orbitalnym 224,7 dnia gdzieś na swojej orbicie wokół Słońca. Jeśli jednak Wenus faktycznie znajduje się w centrum masy Układu Słonecznego, sytuacja zmienia się diametralnie. Nadal definiujemy rok ziemski zgodnie z tą samą zasadą, co poprzednio; jest to przedział czasu między dwoma momentami, w których Słońce pojawia się w tym samym punkcie tła z naszego punktu widzenia. Wenus oczywiście nie przejmuje się naszą definicją. Sprawia, że Słońce tańczy wokół niej, raz z okresem 224,7 dnia (ze względu na masę samego Słońca), a drugi raz z okresem 247,19 lat (ze względu na masę ciemnego towarzysza wciąż związanego ze Słońcem; tak nazywam dzisiejsze pozostałości gwiazdy Andrea, które nie są widoczne dla naszych oczu, gdyż nie promieniują w zakresie widzialnym). Ponieważ jednak każdy ruch należy rozumieć w kategoriach względnych, możemy również postrzegać taniec Słońca wokół Wenus jako pozorny taniec Wenus wokół Słońca. I właśnie ten wolniejszy etap tańca Wenus wokół Słońca możemy całkiem wygodnie obserwować na naszym domowym komputerze. Wszystko, czego potrzebujemy, to program astrofizyczny, który może animować ruch planet w Układzie Słonecznym. To, co wychodzi z takiej animacji, pokazuje seria poniższych szkiców.

Pierwszy z nich pokazuje pozycje początkowe mojej animacji planet w tamtym czasie (6 kwietnia 2002 r.). Względnie nieruchome kosmiczne tło jest tu zaznaczone dziesięcioma szarymi kropkami z nazwami gwiazd lub grup gwiazd (Plejady), które leżą w odległości od 8,7 lat świetlnych (Syriusz) do 1600 lat świetlnych (Deneb) od nas. Dla porównania warto wiedzieć, że światło słoneczne potrzebuje tylko około 8 minut, aby dotrzeć do Ziemi. W tej relacji kosmiczne tło naszej animacji jest w rzeczywistości (prawie) nieruchome. Animację ruchu planet rozpoczynamy w dowolnym miejscu na Ziemi i w dowolnym momencie. W moim przypadku było to niebo nad Berlinem 6 kwietnia 2002 roku, ze Słońcem w centrum mapy. Planety są wyraźnie oznaczone: J - Jowisz, S - Saturn, M - Mars, V - Wenus, m - Merkury. Ważne jest, aby interwał animacji był ustawiony dokładnie na jeden rok. Na początku naszej animacji mały Merkury chował się za Słońcem. Przede wszystkim skrupulatnie rejestrujemy wszystkie pozycje Wenus rok po roku. Obserwujemy, że w ciągu następnych osiemdziesięciu lat w ruchu planet pojawiają się pewne wzorce.

Na następnym szkicu, po osiemdziesięciu latach, pokazaliśmy tylko wszystkie osiemdziesiąt pozycji Wenus. Dla pozostałych planet pokazaliśmy tylko niektóre z pierwszych pozycji. Pozostałe pozycje są symbolizowane przez odpowiednie linie. Merkury przechodzi przez zamkniętą elipsę kilka razy w tym okresie. Jest on nawet bliżej Słońca niż Ziemia i Wenus, dlatego nigdy nie widzimy go daleko od Słońca. Pozostałe trzy planety widoczne gołym okiem, Mars, Jowisz i Saturn, krążą dalej niż Ziemia, dlatego widzimy tylko "otwarte" części ich orbit za Słońcem.

To, co nas tutaj interesuje, to rozkład tych 80 pozycji Wenus. Nie są one bynajmniej rozrzucone po całej orbicie. Są one raczej zgrupowane dziesiątkami w ośmiu sekcjach orbity. W poniższym szkicu oznaczyliśmy te sekcje od V1 do V8 w kolejności ich odwiedzania przez Wenus.

Dlaczego pozorna orbita Wenus wokół Słońca dzieli się na osiem sekcji? Odpowiedź leży w konstrukcji prawdziwej orbity Ziemi wokół Słońca i Wenus jednocześnie (zobacz rosetową orbitę Ziemi). Ziemia (wraz z nami, obserwatorami animacji) w rzeczywistości potrzebuje ośmiu lat, aby powrócić do pozycji wyjściowej swojej orbity. W międzyczasie nasza prawdziwa pozycja obserwacyjna znajduje się w siedmiu różnych punktach Układu Słonecznego. To dlatego pozorna pozycja Wenus (która w rzeczywistości jest nieruchoma, ponieważ leży w centrum masy układu) powoli się zmienia. Każdego roku środek masy ciemnego towarzysza Słońca przesuwa się o około cztery promile jego orbity (dokładnie: jeden na 247,19). W rezultacie, z naszego stanowiska obserwacyjnego na Ziemi widzimy pozorną pozycję środka całej masy w Wenus przesuniętą odpowiednio na naszym "egocentrycznym" tle gwiazd, które jest określone przez rok ziemski.

Pozwólmy animacji działać przez kolejne osiemdziesiąt lat. Po tych latach masa ciemnego towarzysza zaliczyła już około dwóch trzecich swojej orbity. To samo dotyczy pozornej orbity Wenus wokół Słońca.

W ciągu kolejnych osiemdziesięciu siedmiu lat masa ciemnego towarzysza kończy swoją orbitę wokół Wenus i powraca do pozycji, którą zajmowała w 2002 roku, czyli w roku rozpoczęcia naszej animacji. W tym samym czasie Wenus również powraca do swojej początkowej pozycji obserwowanej przez nas na Ziemi. Następnie taniec dwóch starych partnerów, Słońca i Wenus, przechodzi do następnego obrotu, tak jak to miało miejsce przez siedem miliardów lat.

Te 247 obrazów Wenus, które rok po roku łączą się jako pojedyncze "perły", tworząc na niebie pozorny "sznur pereł", nigdy nie przestają robić na mnie wrażenia. Takiego zachowania prawdopodobnie nie da się wytłumaczyć żadną inną koncepcją niż istnieniem masy ciemnego towarzysza. Odpowiednio wykorzystana animacja może, jak właśnie widzieliśmy, opowiedzieć imponującą historię nawet bez użycia jakichkolwiek sond kosmicznych. I z pewnością jest tańsza i bardziej dostępna dla każdego.